Jak stracić reputację zdobywaną latami? Wystarczy
wtrącić się w polityczny spór. W taki oto sposób znani i lubiani niszczą swój
wizerunek. Od tej pory część społeczeństwa nie będzie widzieć już dobrego
aktora lub dziennikarza, a jego opinię. To jak tatuaż na czole. Niezmywalny.
Tak naprawdę do każdego człowieka, który komentuje
życie polityczne przywiera jakaś łatka, która będzie uwierać część
społeczeństwa. To normalne, wiemy jakich wypowiedzi możemy się po kimś
spodziewać i nie jest zaskoczeniem aktywność takiego znanego komentatora. Z
pewnością ma on już swoich zwolenników i przeciwników. Nie może sobie
zaszkodzić, ponieważ jego karta jest zamazana po jednej stronie i wszyscy o tym
wiedzą. Gorzej jeśli ktoś, kto nigdy nie wyrażał swoich poglądów publicznie,
zacznie wypowiadać je głośno i wyraźnie. Szczególnie jeśli temat zahacza o bardzo drażliwy i emocjonujący spór. Aktor
wyrażający swoje prywatne opinie publicznie, niestety zyska przeciwników,
którzy będą patrzeć na wykreowane przez niego postacie przez pryzmat niechęci
do jego prywatnych poglądów. Nie tylko aktor traci, filmy, w których występuje,
również. Dziennikarz, powiedzmy sportowy, nawet najlepszy w swoim fachu, gdy
powie kilka słów za dużo straci swój wizerunek, którego nigdy nie odbuduje.
Opinia publiczna nie przeoczy takiego wyskoku, internet w ogóle nie wybaczy.
Czyli człowiek anonimowy może wypowiadać się na
wszystkie tematy, a dziennikarz sportowy lub aktor tylko na tematy z branży?
Może komentować wszystko co chce, ale musi liczyć się z konsekwencjami,
szczególnie tymi wizerunkowymi. Chyba nie o to chodzi w ich pracy, aby dzielić
społeczeństwo swoimi wypowiedziami. Tak naprawdę niewielu jest ludzi, mistrzów
swej dziedziny, którzy naprawdę łączą Polaków. Adam Małysz? Nawet Robert
Lewandowski, który nie ma żadnego piętna na swoim wizerunku, nie łączy
wszystkich. Wszakże znajdzie się jakiś antyfan Bayernu Monachium, albo człowiek
wytykający słabą grę w reprezentacji. Dlatego tylko Adam Małysz, przynajmniej
jeśli chodzi o sportowców, przychodzi mi do głowy. Jego każdy kocha. I cieszmy
się, że jego prywatne opinie nie stały się publiczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz