środa, 9 marca 2016

Masz rację, ale mnie nie przekonałeś

Udowodniłeś mi, że się w jakiejś kwestii się mylę? Dobrze, to teraz musisz mnie jeszcze przekonać. Brzmi dziwnie? Czy można nie uwierzyć w coś co przed chwilą zostało udowodnione? Można, zaryzykuję, że to dość powszechna sytuacja i znana od wieków.

Według Arystotelesa dwa takie same ciała o różnej masie zrzuconej z pewnej wysokości spadają z różnym przyspieszeniem. Nikt tego nie negował, nauczano tego na uniwersytetach, na Uniwersytecie w Pizie również. Dopiero pewien uczeń tej szkoły, niejaki Galileusz, postanowił zademonstrować, że jest inaczej. Według jednego z przekazów miał wejść na szczyt wieży w Pizie, spuścić z niej dwa takie same materiały o różnej masie i udowodnić, po tym jak dwa ciała równocześnie uderzyły o ziemie, że wielki Arystoteles jednak nie miał w tej kwestii racji. Samą forma tego eksperymentu, czyli wejście na wieżę,  prawdopodobnie można włożyć między bajki, jednak fakt, że Galileusz udowodnił ludziom błąd w myśleniu Arystotelesa nie ulega wątpliwości. A teraz zagadka. Zgadnij czego nauczano na Uniwersytecie w Pizie po odkryciu Galileusza? Dalej nauczano teorii Arystotelesa. 

Udowodnić coś, a przekonać kogoś to duża różnica. Można się zastanawiać ile przełomowych odkryć musiało poczekać, aż ludzie zaczną stopniowo się do nich przekonywać. Niesamowite, że nowa perspektywa na początku jest odrzucana, z drugiej strony, po głębszej analizie, nie ma w tym niczego zagadkowego; bardzo ciężko wykorzenić stare wzorce i przekonania. Wydaje się, że ta różnica pomiędzy udowodnieniem, a przekonaniem, występuje również w naszym codziennym życiu. I prawdopodobnie zniwelowanie jej byłoby dla nas w wielu kwestiach zbawienne.

Wszyscy wiedzą, że bieganie w większości przypadków jest zdrowe i myślę, że każdy potrafi to udowodnić. Teraz weźmy człowieka, który wyhodował na swoim brzuszku oponkę. Jego przyjaciele udowadniają mu, z powodzeniem, że powinien zacząć biegać i przedstawiają mu korzyści jakie może dzięki temu osiągnie. Sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że ma problem, ale nic z tym nie robi. Dalej prowadzi ten sam tryb życia. Można powiedzieć, że nie kupił ich argumentów, ale się z nimi zgadza. Czasem możemy usunąć z tego wzorca przyjaciół. Niektórzy sami mogą coś sobie udowodnić i dalej robić swoje. 


Wiem, że tu mogą pojawić się głosy, które jako główną przyczynę podadzą brak motywacji, a nie jakieś problemy z przekonywaniem i będą mieli racje. Jednak zmieńmy na chwilę perspektywę i nasz tok rozumowania. Jeśli potrafimy kogoś przekonać, a nie tylko udowodnić coś oczywistego, to możemy pomóc nie tylko sobie, ale również innym. No chyba, że poruszamy kwestię sprzedaży, ale o tym za chwilę.

Jestem pewien, że brak umiejętności przekonywania utrudniała życie wielu mądrym ludziom, gdyż nie przekonać innych do swoich, bardzo często lepszych innowacyjnych, poglądów. Bardzo możliwe, że mieli sporo do zaoferowania, ale nikt nie zechciał tego kupić.  W sprzedaży, już dawno odkryto, że udowodnienie klientowi wartości produktu nie oznacza przekonania go do zakupu. Oczywiście, porównując powyższe przykłady, Galileusza, niedoszłego biegacza i handlowca, trzeba zachować odpowiednie proporcje; sprzedawali lub kupowali coś innego, jednak analogie nasuwają się same. 

Ze sprzedaży zrobiono sztukę, napisano o niej masę książek i przeprowadzono wiele badań.  Będzie ich jeszcze przybywać, sprzedaż to jedna z najbardziej pożądanych umiejętności w dzisiejszym świecie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie ( i nie minąć się z prawdą), że każdy z nas codziennie coś sprzedaje i kupuje bez używanie pieniędzy i kart bankowych. Towarem często jesteśmy my sami lub idee i pomysły z naszej głowy. A waluta? Nie pieniądze, ale coś znacznie cenniejszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz